Z Anną Hałat spotykam się po moich ostatnich zajęciach z ceramiki w tym roku w pracowni rzeźby Ars Nova. Siadamy przy jednym ze stołów, przy których od dobrych 10 lat mam przyjemność pracować na warsztatach raz w tygodniu. Pracownia to niezwykłe miejsce, które tworzą niezwykłe osoby, więc możliwość przeprowadzenia wywiadu z jedną z nich jest dla mnie czymś bardzo ważnym.
Dlaczego akurat ceramika? Zawsze miała Pani poczucie, że to jest właśnie „TO”?
Wychowałam się w pracowni. A ona istnieje dłużej, niż ja jestem na świecie, bo od 1975 roku. Od najmłodszych lat spędzałam tutaj swój każdy urywek czasu - i bawiłam się gliną. Nie wyobrażałam sobie innej drogi dla siebie i tak się stało, że jestem tutaj do dzisiaj. Myślę, że będę tutaj jeszcze przez wiele, wiele lat. Daje mi to ogromną radość i satysfakcję. Rozwijamy się cały czas, sięgamy po nowe techniki, nowe materiały i to jest takie fantastyczne! Uważam, że było mi to pisane od samego początku.
Czyli to taki bardzo rodzinny interes, prawda?
Tak, jest to firma rodzinna, a jednocześnie mój drugi dom. Zazwyczaj dzieci bawią się plasteliną, ja bawiłam się gliną.
Czy oprócz ceramiki zajmujecie się czymś jeszcze?
Pracownia ma wiele różnych gałęzi. Od dłuższego już czasu oprócz ceramiki jest też szkło i recykling szklany. Jest też pracownia rzeźby w drewnie, którą prowadzi mój tata i od której zaczynał. Na początku były dwie różne pracownie. Na podcieniach była pracownia z drewnem, a na ul. Słowackiego pracownia ceramiki. Cały czas razem współgrały, dopiero później się połączyły.
Czy od początku w tej pracowni były prowadzone zajęcia dla młodzieży i dorosłych czy to dopiero przyszło z czasem?
Przyszło z czasem. Stwierdziliśmy, że chcielibyśmy przekazywać tę wiedzę dalej: uczyć dzieci, młodzież i dorosłych ceramiki, pokazywać im ten fantastyczny świat. Od 91. roku, po połączeniu się obydwu pracowni, są zajęcia z ceramiki i trwają nieprzerwanie do dnia dzisiejszego.
Nie da się zaprzeczyć, że cieszą się bardzo dużą popularnością.
Tak, cieszą się popularnością i ewoluowało to też do tego stopnia, że powstały kursy zawodowe. Mamy bowiem warsztaty, które są hobbystyczną wersją ceramiki, na które można przyjść, spędzić miło czas, oczywiście nauczyć się ceramiki i stworzyć coś fajnego dla siebie lub dla najbliższych, ale są też kursy zawodowe, które uczą zawodu. Możemy się pochwalić, że niektórzy absolwenci założyli własne pracownie i świetnie dają sobie radę.
Myślę, że w tej pracowni jest coś takiego, że każdy, kto tutaj przychodzi, zostaje na trochę dłużej. Jeśli faktycznie poczuje się tę glinę, to bardzo się z tym miejscem człowiek zżywa i bardzo dużo mu to daje. Jak jednak Pani odbiera, jako m.in. mentorka, obecność tylu przeróżnych ludzi w pracowni, od brzdąców po dorosłych?
Mnie przede wszystkim cieszy fakt, że te osoby chcą tutaj przyjść i poznać ceramikę. Jest to dla nas najważniejsze, zwłaszcza że bardzo się zżywam z osobami, które tutaj chodzą. Naprawdę! Jeżeli ktoś bardzo długo uczęszcza na zajęcia i widzimy, jak dorasta, to bardzo się z nim zaprzyjaźniamy. Często jest to większość życia młodego człowieka – rekordzistka chodziła 17 lat non stop. Jest to dla nas naprawdę bardzo miłe.
Właśnie, wspomniała też Pani o artystach, którzy pojawiają się w tej galerii. Myślę, że dużo ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak wielu artystów mamy lokalnie, i to bardzo ciekawych, zgodzi się Pani?
Zdecydowanie tak. Mamy bardzo wielu artystów lokalnie działających, których staramy się promować: zapraszamy ich do współpracy w galerii, sprzedajemy ich prace, a oprócz tego od kilku lat tworzymy witrynę prezentacji twórczości artystycznej, na której co 2 miesiące różni autorzy pokazują swoje prace z pełnym opisem, a także z krótką prezentacją własnej osoby. Są to głównie osoby z Bielska-Białej. Staramy się urozmaicać tę ekspozycję o różne dziedziny sztuki, są to m.in. malarstwo, sztuka wideo, grafika, ilustracja książkowa, była też wystawa związana z papieroplastyką. Chodzi o to, żeby zainteresować ludzi z drugiej strony, bo nie każdy chce wejść do galerii. Nie każdy ma odwagę, nie każdy ma czas czy chęci, a witryna jest do tego, żeby można było z drugiej strony po cichutku sobie stanąć i przyjrzeć się, przeczytać, niekoniecznie odwiedzając nas.
Czy są jakieś szczególne osoby, które były dla Pani największym zaskoczeniem?
Każda osoba była inna, ciekawa, kolorowa, a wiele znajomości przetrwało do dzisiaj. Trudno wymienić jednego twórcę. Byłabym niesprawiedliwa, bo wszyscy są fantastyczni, każdy jest inny, i cieszę się, że miałam możliwość ich poznać.
Na koniec chciałam się zapytać co Pani najbardziej lubi w Bielsku?
To jest trudne pytanie, trudno mi powiedzieć w jednym zdaniu. Architektura jest piękna, przede wszystkim. Moim ulubionym miejscem w Bielsku jest to przejście, gdzie widać zamek, teatr i pocztę. Przechodzę tam codziennie i zawsze spoglądam w tamtą stronę. Cieszy mnie ten widok bardzo, bo jest to fantastyczna część miasta. W Bielsku jest wszystko, czego człowiekowi potrzeba do szczęścia. Można powiedzieć, że jest to małe miasto, ale wszystkie potrzeby, kulturalne i ogólnie pojęte, mogą być tutaj zaspokojone. Wszystko mi się w Bielsku podoba! Klimat, architektura, ludzie, miejsca, które tutaj są... Długo można by wymieniać.
Bardzo dziękuję Pani za rozmowę.
Było mi bardzo miło, dziękuję za zaproszenie.
Zapraszamy do Pracowni Ars Nova!
Zapraszamy wszystkich serdecznie, dziękuję!
Nie ma się czego bać!